Katastrofa samolotu w Korei Południowej. Świadek mówi o „co najmniej siedmiu eksplozjach”

news.5v.pl 1 tydzień temu

Bliscy ofiar katastrofy lotniczej w Korei Południowej koczują na lotnisku Muan. Wściekają się, iż wciąż nie zobaczyli ciał swoich bliskich — opisuje BBC. Niektórzy proszą, by „zostały poskładane”, inni o wydanie ich w takim stanie, w jakim się znajdują. W katastrofie zginęło 179 ze 181 pasażerów, którzy lecieli z Tajlandii samolotem Jeju Air.

Zginął m.in. siostrzeniec Maeng Gi-su i jego dwóch synów, którzy tą podróżą świętowali zakończenie egzaminów wstępnych do szkoły. — Nie mogę uwierzyć, iż cała rodzina po prostu zniknęła — mówi Maeng w rozmowie z BBC.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Shin Gyu-ho, który stracił dwóch wnuków i zięcia, jest sfrustrowany długim procesem identyfikacji. W złości myślał o rozbiciu nagłośnienia używanego przez policję.

Mi-Sook została zidentyfikowana na podstawie odcisków palców. Jej 71-letni ojciec mówi Agencji Reutera, iż była w drodze do domu po podróży z przyjaciółmi do Bangkoku. — Moja córka, która ma zaledwie 40 lat, skończyła w ten sposób — rozpacza. Pozostawiła męża i nastoletnią córkę.

W katastrofie zginęła też Jongluk Doungmanee. Jej ojciec jest zdruzgotany. — To dla niego nie do zniesienia. To była jego najmłodsza córka — mówi kuzynka zmarłej.

Katastrofa samolotu w Korei Południowej. „Było więcej eksplozji”

Jednym ze świadków tragedii był właściciel restauracji Im Young-Hak. W rozmowie z Reutersem mówi, iż na początku sądził, iż to wypadek tankowca.

— Wyszedłem na zewnątrz i zobaczyłem gęsty, ciemny dym. Później usłyszałem głośną eksplozję, która nie pochodziła z samej katastrofy. Potem było więcej eksplozji, co najmniej siedem — relacjonuje w rozmowie z Reutersem. Z kolei 41-letni Yoo Jae-yong, który przebywał w pobliżu lotniska, powiedział lokalnym mediom, iż na krótko przed katastrofą widział iskrę na prawym skrzydle.

Idź do oryginalnego materiału